Spotkałam się z opiniami, że grafik „siedzi i sobie klika”, a wszystko, co tworzy, powstaje w zasadzie dzięki kilku kliknięciom i oprogramowaniu. I choć zazwyczaj tylko się uśmiecham i proponuję, by samemu spróbować „wyklikać” projekt logo czy ulotki, dzisiaj zabiorę głos, ponieważ przez ten krzywdzący pogląd trudno czasem osiągnąć z klientem porozumienie odnośnie wynagrodzenia. Postanowiłam poświęcić dziś trochę czasu na wyjaśnienie, na czym właściwie polega to całe „klikanie” i odpowiedzieć na pytanie czy naprawdę oprogramowanie graficzne wykonuje całą pracę, a grafik tylko kasuje należność.
Jak zaczyna się proces projektowania grafiki?
Zazwyczaj zaczyna się od wymiany wiadomości i uzgodnienia wstępnych warunków, często też od razu umawiam się na spotkanie. Już tutaj zaczyna się praca, gdyż klienci zazwyczaj oczekują od razu wyceny, a ja, by móc ją wykonać, potrzebuję poznać oczekiwania, zobaczyć dotychczasowe materiały, dowiedzieć się, jaki jest cel mojej pracy. Niezwykle istotne jest też poznanie branży, konkurencji, grupy docelowej. Zapytasz: to grafikowi to wszystko potrzebne? Jeśli ma stworzyć projekt, który będzie reprezentował Twoją markę, pracował na Twoją reputację i przynosił zyski – tak! Nie wyobrażam sobie stworzenia logo bez tych informacji. Bo logo to nie tylko znaczek i/lub napis, ale pierwszy element, z jakim spotykają się Twoi klienci, a broszura nie może być stworzona w oderwaniu od filozofii marki. Już rozumiesz? Właśnie.
Kiedy już mam zlecenie…
Dostaję zlecenie i co dalej? Na pewno nie od razu otwieram program graficzny. Pierwszym etapem jest praca koncepcyjna. Co to takiego? Odpowiem na przykładzie projektowania logo, ponieważ jest to dziedzina grafiki, w której czuję się najlepiej i najchętniej realizuję właśnie takie zlecenia. Jeśli mam już wystarczająco dużo informacji od klienta, rozpoczynam własne poszukiwania. Przyglądam się konkurencji, branży, analizuję oczekiwania grupy docelowej. To wszystko musi oczywiście być też zgodne z wizją klienta (a zazwyczaj taka już istnieje w momencie zlecania projektu). Kiedy już pomysły kłębią mi się w głowie i są gotowe, by ujrzeć światło dzienne, zabieram się za szkicowanie. Tak, na papierze. Ten etap jest najważniejszy i trwa dość długo, ponieważ stanowi podstawę do dalszej pracy z „magicznymi guziczkami”. Jeśli widzę, że z dziesiątek naszkicowanych wstępnych propozycji mogę wybrać około 3 do dopracowania, kończę z metodami rodem ze średniowiecza i włączam komputer. Wbrew pozorom logo nie projektuję w Photoshopie, ale w Illustratorze – o to często pytają klienci, więc tutaj też zamieszczam taką informację. Niech się rozprzestrzenia, by ktoś przypadkiem nie kupił kiedyś logo, które nie będzie się nadawało do większości zastosowań. No dobrze, co dalej? Skanuję, wektoryzuję, dopracowuję. Oczywiście na tym etapie wprowadzam też bardzo dużo zmian. Zanim zdecyduję się na użycie koloru, każdy projekt logo tworzę w czerni i bieli. Po to, by kolor dopełniał projekt, a nie był jedynym wyróżniającym elementem. Jest też cel praktyczny – logo, w którym poszczególne elementy oddzielone są tylko przy pomocy koloru, może być bardzo trudne w użyciu jako jednokolorowy szyld.
Pomaluj mój świat!
Kiedy mam już dopracowane propozycje logo, dobieram kolory. I tutaj kieruję się nie tylko preferencjami klienta, ale specyfiką branży. Oczywiście tutaj pewna dowolność jest dopuszczalna, a nawet wskazana, jednak nie każde logo będzie się prezentowało dobrze w każdej wersji kolorystycznej. Ja bym na przykład nie weszła do sklepu mięsnego, nad którym wisiałby szyld z narysowanym kawałkiem mięsa w kolorze zielonym.
Prezentacja projektu
Kolejny etap – prezentacja. Wykonane wersje pokazuję klientowi. Idealnie jest, kiedy odbywa się to podczas spotkania, często jednak przesyłam projekty pocztą elektroniczną. Staram się wówczas opisać koncepcje, podać przykłady zastosowań, by klient od razu mógł sobie wyobrazić, jak będzie dla niego pracowało logo i jak zaprezentuje się na materiałach firmowych. Przeważnie na tym etapie współpracuję ściśle z klientem i uwzględniam uwagi, choć zdarza się także, że pierwsza wersja staje się finalną. Na końcu przekazuję wykonane pliki w formatach wektorowych i rastrowych, w przestrzeni kolorystycznej CMYK i RGB. Dopiero wtedy praca nad projektem logo jest zakończona.
To po co grafikowi komputer?
Na żadnym z etapów komputer za mnie nie myśli, nie wykonuje żadnej pracy kreatywnej. Jest narzędziem, którego używanie pomaga stworzyć projekt, który z powodzeniem będzie można zastosować na wizytówkach, plakatach, stronach internetowych, nadrukach na koszulkach i wielu innych materiałach. Czy wszyscy graficy pracują tak samo? Odpowiem: powinni. A jeśli ktoś tworzy logo w jeden dzień lub krócej… Być może naprawdę posiada program, który po jednym kliknięciu generuje kilka propozycji z bazy gotowych obrazków. Są takie i każdy może dzięki nim „stworzyć” logo. Czy chcesz, by Twoja marka bazowała na takim projekcie? Jeśli nie, zapraszam do kontaktu.